Aktualności

Cenckiewicz o Komorowskim w tygodniku "Do Rzeczy"!

Data: 05.01.2015

W najnowszym tygodniku „Do Rzeczy” (5-11 stycznia 2015 r.) Sławomir Cenckiewicz analizuje przesłuchanie Bronisława Komorowskiego w sprawie sądowej Wojciecha Sumlińskiego. Fragment tekstu „Wygodna strategia niepamięci” dostępny już dzisiaj:

„Coraz dłuższa lista faktów ukazuje Bronisława Komorowskiego jako „kelnera” WSI - udział w świadomym braku weryfikacji kadry wywiadu i kontrwywiadu w 1990 r., publiczne wychwalanie rzekomej suwerenności WSW i Zarządu II względem Sowietów.

W procesie Wojciecha Sumlińskiego, oskarżonego przez prokura­turę o płatną protekcję przy we­ryfikacji żołnierza Wojskowych Służb Informacyjnych 18 grudnia 2014 r. w charakterze świadka przesłuchany został Bronisław Komorowski. Już na wstępie przyznać należy, że prezydent znalazł się w sytuacji uprzywilejowanej, bo to sąd podporządkował się interesowi świadka, zgadzając się na przystosowanie na potrze­by rozprawy jednego z pomieszczeń Pałacu Prezydenckiego. Mogło powstać wrażenie, że sąd stał się w ten sposób gościem, a więc w pewnym sensie dłużnikiem prezydenta, który jedynie pod tym warunkiem zgodził się złożyć zeznania. Sumliński musiał przed sądem stać, podczas gdy Komorowskiemu (który formalnie odpowiadał na pytania sądu) sąd po godzinie zaproponował zezna­wanie na siedząco. Tę przewagę prezydent Komorowski w pełni wykorzystał.

NIEPAMIĘĆ JAKO KOMPETENCJA

Wbrew opinii większości niezależnych komentatorów, którzy drwili z niepamięci Komorowskiego bądź uderzającego braku logiki w jego wypowiedziach, zaprezento­wany sposób składania zeznań był prze­myślany i powinien stać się nieocenioną lekcją profesjonalizmu dla tych wszystkich, których III RP ciąga po prokuraturach oraz sądach w sprawach de facto poli­tycznych. Niepamięć - jak tłumaczył mi kiedyś pewien prokurator, powołując się na wzorowy w tym względzie przykład Leszka Millera zeznającego w sprawie afery Rywi­na (i jak wiedzą to zawodowi przestępcy „idący w zaparte" oraz dobrze wyszkoleni agenci SB) - jest najlepszą bronią w zderze­niu z wymiarem sprawiedliwości i sposo­bem najskuteczniejszego ukrycia prawdy.

Dlatego też strategia „niepamięci" umiejętnie zastosowana przez Komorowskiego w stosunku do wydarzeń z jesieni 2007 r. i  nie tylko wiele nam mówi o prezydencie, ale także każe nam spojrzeć na niego jako i na wciąż groźnego politycznego gracza i rywala kandydata zjednoczonej prawicy w wyborach prezydenckich. Bez docenienia przeciwnika prawica nie ma co marzyć 0 zwycięstwie. Sama popada tu zresztą w logiczną sprzeczność – demonizuje wszechpotężne WSI, uznając Komorowskiego za ich „kelnera”, choć jednocześnie odmawia mu operacyjnych i praktyczno-manipulacyjnych politycznych kompetencji, które przecież musiał (choć nie wiemy w jakim zakresie) nabyć, podglądając świat tajnych służb, różnorakich kombinacji i gier operacyjnych z tym związanych w czasie nadzoru WSI w Ministerstwie Obrony Narodowej. Każdy polityk, który choćby na jakimś etapie kariery nadzo­ruje tajne służby, zyskuje kompetencyjną przewagę nad pozostałą częścią klasy politycznej. Strategia „niepamięci" jest właśnie jednym z elementów nabytych kompetencji.

W obliczu groźby prezydenckiej reelekcji Komorowski jawi się nie tylko jako „skouczingowany” gracz wizerunkowy, ale także jako ktoś, kto zna wszystkie słabości opozycji i potrafi trafnie zidentyfikować zestaw potencjalnych haków, którymi dysponują jego przeciwnicy. Sprawnie, ale niestety niepostrzeżenie dla wielu nieza­leżnych komentatorów zagrał tym nawet podczas przesłuchania. Wcale nie zaprze­czył, że czytał tajny aneks do raportu z we­ryfikacji żołnierzy WSI - jak od kilku dni obwieszczają to prawicowi komentatorzy. Już na początku przesłuchania Komorowski ujął to wyjątkowo „operacyjnie”, dając do zrozumienia, że „prawdopodobnie czytał i aneks", co później zdawkowo, choć w nie­co innej formie, powtarzał: „Nie mówię o tym, że tego aneksu nie znałem, jeżeli go poznałem, to w zgodzie z przepisami prawa polskiego”….

Kup koniecznie „Do Rzeczy”!